Zarówno film, jak i gra komputerowa, zatrudnia aktorów. – Korzystamy z doświadczenia aktorów, ale także scenarzystów, dźwiękowców czy specjalistów od tworzenia muzyki – tłumaczy Tymon Smektała. O tym, jak powstają najbardziej zaawansowane gry na świecie i czym ten proces różni się od produkcji filmowych mówi w rozmowie z fundacją Digital Poland przedstawiciel firmy Techland, globalnego studia gamingowego, producenta m.in. serii gier Dying Light.
Fundacja Digital Poland: W jaki sposób tworzy się grę wideo? Czy scenariusz jest znany od początku i spisany w całości przed rozpoczęciem prac? Na ile proces twórczy zmienia początkową koncepcję?
Tymon Smektała, Dying Light Franchise Director: Scenariusz to istotny element tworzenia gry, ale nie najważniejszy. To właśnie odróżnia tę formę artystyczną od rozrywki kinowej. Film od początku podąża w całości za scenariuszem i nie odstępuje go na krok. W grach wideo natomiast – co uważam za ich przewagę nad hollywoodzkim biznesem – użytkownicy samodzielnie wpływają na to, co dzieje się na ekranie. Dla gry kluczowe jest więc to, żeby obok scenariusza fabularnego stworzyć równie mocne, przemyślane mechanizmy rozgrywki – to właśnie to połączenie decyduje o sukcesie danego tytułu.
Proces tworzenia gry wideo charakteryzuje się podejściem kreatywnym i iteracyjnym (czyli polega na metodzie stałego doskonalenia, co znów odróżnia go od filmu). Można go podzielić na kilka etapów. Faza preprodukcji to czas, kiedy powstaje wspomniany wcześniej scenariusz i projekt mechanizmów wpływających na działania gracza. Kiedy przygotuje się już natomiast prototyp gry, rozwija się go następnie do poziomów alfa, beta itd. Wtedy następują najczęściej pewne zmiany w scenariuszu, ale również w charakterystyce rozgrywki. Odpowiedzialne studia, takie jak nasze, poświęcają jednak wiele czasu preprodukcji, aby poprawek w późniejszym czasie było jak najmniej.
Podczas tworzenia gry wideo korzysta się z pomocy aktorów, aby odwzorować pewne ruchy czy zachowania postaci – czy podobieństw Waszej pracy do przemysłu filmowego jest więcej?
Korzystamy z doświadczenia aktorów, ale także scenarzystów, dźwiękowców czy specjalistów od tworzenia muzyki. Pewne zawody są uniwersalne, a ich przedstawiciele mogą odnaleźć się zarówno w procesie tworzenia gry, jak i nagrywania filmu. Wydaje się jednak, że różnic może być nieco więcej niż podobieństw. Osobiście uważam, że nasza branża jest trudniejsza.
Wyobraźmy sobie scenę, w której aktor ma wygłosić monolog przy kawie. Dla kina to nic specjalnego – trzeba tę osobę posadzić w fotelu przy stoliku, dać jej kubek i włączyć ekspres. Wystarczy oświetlić odpowiednio plan, włączyć kamerę i aktor może wykonywać swoją pracę. On sam jako człowiek, istnieje, podobnie jak otaczające go przedmioty. Co jednak, gdybyśmy chcieli ten moment przenieść na ekran komputera? Trzeba by wtedy stworzyć od zera wszystkie wymienione elementy, podobnie jak osobę wygłaszającą monolog. Potrzebne byłyby trójwymiarowe modele fotela i stołu, model aktora, który trzeba byłoby pokryć teksturami. Animator musiałby nagrać wspólnie z odtwórcą roli ruchy, a później ręcznie (w odpowiednim programie) przenieść je do gry jako konkretne gesty. Potrzeba więc do tego wielu osób, a sam proces jest dużo bardziej złożony i wielowątkowy. Dzięki ludzkiej kreatywności i najnowszym technologiom, jest to jednak możliwe, podobnie jak lot na Księżyc. Gaming jest dziś w awangardzie rozrywki. Kreuje trendy, które podpatruje się w innych branżach, również w biznesie kinowym.
W jaki sposób opinie graczy wpływają na produkty wytwarzany przez Techland?
To pytanie bliskie naszemu sercu i naszej codziennej pracy. Techland jest bardzo blisko społeczności zbudowanej wokół gier wydawanych przez studio. Mówimy o tym bardzo otwarcie – słuchamy głosu graczy i jest on dla nas bardzo istotny. Gry są nasza wizją, ambicją artystyczną i technologiczną. Kiedy jednak trafiają na rynek, stają się wspólną własnością nas i graczy. Zastanawiamy się więc, jak je dalej rozwijać. Słuchamy uważnie, co nasi klienci mówią i piszą w Internecie, na forach i w komentarzach. Mamy bezpośredni kontakt z influencerami, którzy nagrywają materiały o grach.
Dojrzali deweloperzy w ramach doskonalenia gier wideo zderzają opinie graczy z danymi, które płyną z sesji. To nasza przewaga nad filmowcami – po wydaniu tytułu, mamy możliwość bezpośredniego zbadania, w jaki sposób ludzie grają i jakie mechaniki wykorzystują, jak często się logują, jakie elementy rozgrywki są najpopularniejsze. Konfrontujemy te fakty z opiniami i w efekcie wiemy, co konkretnie w danej grze powinniśmy zmienić lub wzbogacić, co zaproponować w danym rozszerzeniu, w jaki sposób zmotywować graczy do spojrzenia na mniej popularne elementy zmagań. W każdy głos w dyskusji uważnie się wsłuchujemy.
Na co warto zwrócić uwagę w ramach ulepszania rozgrywki? Jakie innowacyjne elementy wprowadzacie do produkowanych przez Was gier, co Was wyróżnia?
Na pewno istotne jest nasze wyczulenie na opinie graczy. W branży gamingowej to kluczowy element przewagi konkurencyjnej. Drugą korzyścią jest korzystanie z własnych technologii, w tym – w naszym przypadku – z autorskiego silnika. Jako Techland, chcemy tworzyć gry, które przedstawiają świat w perspektywie pierwszoosobowej (FPP, czyli “z oczu postaci”). Umożliwia to wysokie zaangażowanie gracza, zanurzenie go w rozgrywkę i możliwość intensywnego przeżycia wirtualnej przygody. Nasze technologie tworzymy w zgodzie z naszą misją – chcemy dostarczać niezapomnianych przeżyć. Rozwiązania, które tworzymy, doskonale sobie radzą w tworzeniu środowiska bogatego w szczegóły, tętniącego życiem. Wydaje się, że nasza strategia przynosi rezultaty – w pierwszy weekend po premierze w „Dying Light 2” grały na całym świecie 3 miliony osób, z kolei poprzednia odsłona cyklu sprzedała się dotychczas w 20 milionach egzemplarzy. Liczby mówią więc same za siebie!